» Blog » Invictus pragnie rządzić Spokrewnionymi. Lancea Sanctum uważa, że już nimi rządzi.
14-12-2007 01:02

Invictus pragnie rządzić Spokrewnionymi. Lancea Sanctum uważa, że już nimi rządzi.

W działach: Tłumaczenie nWoDa | Odsłony: 9

Invictus pragnie rządzić Spokrewnionymi. Lancea Sanctum uważa, że już nimi rządzi.
Fragment przekładu "Wampira: Requiem":


(str.58 i dalej)

FILOZOFIA

Lancea Sanctum wierzy, że jego członkowie to wybrańcy Boga. Uświęceni nie są z natury lepsi od swych pobratymców, ale wynoszą się ponad resztę wampirów, w pełni przyjmując nauki swego założyciela. Pewnej nocy nie ostanie się ani jeden wampir, który nie oddawałby czci Bogu i Longinusowi. Wedle Lancea Sanctum, obowiązkiem wszystkich dobrych i wiernych Uświęconych jest przyspieszenie nadejścia tej nocy. A zatem, ruszają oni w noc, agitują, nawracają, szukają nowych prozelitów dla przymierza i nie spoczną, nawet w czasach, w których inne przymierza uznają podobne wysiłki za próżny trud.

W dogmatyce Lancea Sanctum, Longinus to Prorok Ciemności. Choć nie uważa się go za pierwszego z nieumarłych, sekta ma za pewnik, że był pierwszym, który zdołał rozwinąć się w coś więcej, niż tylko szalejącego za krwią terytorialnego potwora. Longinus stworzył pierwszy kodeks etyczny Przeklętych. Nie zrobiłby tego jednak, gdyby wprzódy nie zgrzeszył – jego potworny czyn, zranienie Chrystusa, zmienił go, uczynił ważniejszym niż ktokolwiek z bydła czy Krwi. Longinus to „zjadacz grzechów”, żywy w śmierci obraz zła, którego dopuszcza się człowiek pozbawiony wiary. Kara, która go spotkała, to sprawiedliwa zapłata.

Filozofia ta prowadzi do osobliwego rozdźwięku; przekonania i wierzenia rządzące dogmatem Uświęconych zdają się wzajemnie się wykluczać, co sprawia, że na pierwszy rzut oka przymierze może zdawać się mniej stabilne niż najdziwniejsze nawet wyznania śmiertelnych. A jednak, Lancea Sanctum wytrzymuje te sprzeczności i trwa już setki, a może i tysiące lat.

Przykazania i Tradycje

Podstawową regułą, do której stosuje się Lancea Sanctum jest niepodważalność i powszechność wszystkich Tradycji… do pewnego stopnia. Przymierze usiłuje skierować całość wampirzego społeczeństwa na drogę posłuszeństwa Tradycjom, bo w taki sposób honoruje swego założyciela i jego świętą wolę, a także ma szansę sprawić, że reszta Przeklętych zrozumie jego słowo.

Jednocześnie, większość Uświęconych to pragmatycy – ich przywódcy wiedzą, że przymierze nigdy nie poradzi sobie ze swym zadaniem, jeśli pozwoli sobie na słabość. A zatem, choć jest to jawne pogwałcenie Tradycji, członkowie Lancea Sanctum Przeistaczają śmiertelnych. Wolą, kiedy to możliwe, nawracać innych Przeklętych, ale zdają sobie sprawę z tego, że bez świeżej krwi, przymierze w końcu by zanikło. Podobnie, Uświęceni nie zawahają się przed zniszczeniem kogokolwiek, kto zagrozi im w osiągnięciu celu, choć i w tym przypadku, prawdopodobnie woleliby nawrócić, ominąć lub przechytrzyć wroga, niż go mordować. A jednak, morderstwo jest dozwolone – bez tego cennego narzędzia, przymierze nie miałoby szans przetrwać. Co ciekawe, Uświęceni bynajmniej nie mają się za zwolnionych z przestrzegania Tradycji, które łamią. Utrzymują raczej, że dla dobra społeczeństwa świadomie ryzykują niezadowolenie Boga, podobnie jak Longinus, przeklęty za zadanie Chrystusowi rany, która dowiodła jego boskości. Gotowi są na sąd, który czeka ich za ich wybory.

Nigdy jednak nie złamią Tradycji Dyskrecji, a przynajmniej nie w sposób, który pozwoliłby śmiertelnikom poznać prawdę o Spokrewnionych. Członkowie Lancea Sanctum rozumieją równie dobrze, jak reszta wampirów, jak ważna dla przetrwania ich rasy – a zatem i dla spełnienia ich świętego obowiązku – jest Maskarada. Co brutalniejsi Uświęceni, wziąwszy sobie do serca filozoficzne lekcje wyższości Spokrewnionych nad bydłem, uznają zabijanie świadków wampirzej aktywności za usprawiedliwiony i wygodny środek podtrzymywania tajemnicy. Wodzowie przymierza krzywym wzrokiem patrzą na podobne bezwstydne czyny i nieraz już upominali, karali lub pozbywali się Uświęconych, których czyny przyciągały zbyt wiele uwagi. Wiedzą jednak, że narzucanie zbyt wielu ograniczeń na młodsze pokolenia nawróconych mogłoby źle się odbić na werbunku – oczywiście przy założeniu, że wampirzą młódź da się w ogóle powściągnąć. Starsi zaciskają więc zęby i dokładają wszelkich starań, by po beztroskich czynach neonatów nie pozostawało zbyt wiele śladów.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


11186

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Podoba mi się obrazek. :]
Pozdr.
14-12-2007 01:56
markol
   
Ocena:
0
czekam ma więcej próbek przekładu
19-12-2007 16:46
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Jestem ciekaw, kto wymyśla te tradycje w nWoDzie. Mam wrażenie, że autorzy absolutnie tracą jakikolwiek kontakt z historią i tradycją. Taki stereotypowy amerykański kompleks.

Na pierwszy plan wysuwa się wrażenie, że autorzy (tekstu, nie tłumaczenia, rzecz jasna!) nie do końca kojarzą, kiedy umarł Chrystus.

Sądzę, że wystarczyłby jeden wampir ze starożytnego Rzymu, nie mówiąc już o kulturach starożytnych, żeby zachwiać tą ideologią. To miło, że twórcy sądzą, że rozsądne kodeksy powstały wraz ze świtem chrześcijaństwa, ale jakoś umyka im cały bagaż przeszłości. Jasne, można uznać, że wcześniej wampiry nic nie wiedziały o etyce i filozofii... ale jakieś to boleśnie płaskie.

Podobnie autorzy nie doczytali historii o Longinusie. Zrobienie z niego Pana Ciemności jest rozczulająco naiwne (wg tradycji krew Chrystusa trysnęła mu na ślepe oko - odzyskał wzrok i się nawrócił. Stąd jest w końcu świętym). To tak, jakby wybrać z kultury jakiś świetny kąsek, zapomnieć o całym jego tle, żeby zrobić z niego banalnego Mrocznego Pana. Bue.

No i na koniec całe dyletanctwo wychodzi w błędzie gramatycznym: powinno być "Lancea Sancta", bo chodzi o świętą włócznię, prawda?
25-09-2008 17:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.